niedziela, 26 maja 2019

#27 Pragnąc mamony i szczęścia w życiu, można czasem przeholować... - "Fruwające figurki", Adam Molenda

Źródło

Liczba stron: 255
Wydawnictwo: Akronim
Data premiery: 13.11.2018

Nasze życie nie zawsze wygląda tak, jakbyśmy tego chcieli. Często siadamy w ulubionym fotelu i marzymy o lepszych czasach. Pragniemy mieć tyle pieniędzy, by nie musieć się zastanawiać nad tym, czy daną rzecz faktycznie musimy kupować, chcemy być rozpoznawalni wśród innych szarych ludzi, wreszcie chcemy odnieść sukces, który przyćmi innych. O tym właśnie jest powieść Adama Molendy, zatytułowana przewrotnie Fruwające figurki.
Powyższy tytuł to tak naprawdę historia dwóch rodzin - Gronów i Żyłów. Z pozoru zdawać by się mogło, że darzą się swego rodzaju sympatią, lubią siebie nawzajem odwiedzać. A co najważniejsze, oddają się często rozmowom i planują, jaki to wspólny interes mogliby otworzyć. Wszystko zaczyna się psuć, kiedy okazuje się, że jedna ze stron złotego interesu nie chce włożyć swojej części pieniędzy, a jedynie na umór kupować i sprowadzać towar. Grono w wolnych chwilach poza pracą dyrektora szkoły oraz remontowaniem Sadyby (czyli sklepu, mającego przynosić kokosy) zajmuje się tworzeniem pracy doktorskiej na tematy związane z seksem. Niezbyt podoba mu się sama jego koncepcja, jak i również postać promotora, czyli Badena-Siemanko. A ten ma niespotykane podejście do życia. Posiada trzy kobiety, z którymi mieszka i wraz z nimi prowadzi szczęśliwe życie. Artur Grono myśli, że właśnie los do niego się uśmiechnął. Jednak już za rogiem czekają go pierwsze problemy...

"- Ruski dowcip, ha, ha, ha... Słyszeliśmy go w ubiegłym roku, podczas wakacji w Soczi. Fajnie było, prawda, Józiu? Gdyby nie karaluchy i bycze napiwki, które trzeba było dawać, żeby dostać cokolwiek, byłoby cudownie."
Adam Molenda stworzył historię przepełnioną erotyką, marzeniami, dążeniem do wybranego z góry celu, ale również niepowodzeniami i rozczarowaniami. Lektura utrzymana jest w lekkim stylu, przez który się zwyczajnie płynie. Nie ma tu gwałtownych zwrotów akcji, nic nie dzieje się zbyt szybko, wszystkie wydarzenia następują powoli i leniwie, niczym w życiu, w szarej codzienności. Bohaterowie są wyraziści, oryginalni, nie da się ich ze sobą nawzajem pomylić. W historię tutaj przedstawianą czytelnik wciąga się od pierwszych stron. Ciężko się od niej oderwać. Autor nie zapomniał o zabawnych scenach, jest ich naprawdę sporo, ale to właśnie ta poniżej najbardziej ujęła moje serce i raczej dość długo jeszcze o niej nie zapomnę:
"- Proszę mi wierzyć, że pani Grażynka widziała już wszystko, co męski ród, w tysiącach swych przedstawicieli, może zaprezentować płci przeciwnej.Grono palił się ze wstydu, opuszczając dżinsy i majtki. Doktor spojrzał, pokręcił głową i orzekł:- Piękny! (...)Czyżby gej?! - wpadł Artur w panikę. (...) - Tryperek jest piękny! - uściślił lekarz."
Akurat jak czytałam ten fragment byłam w autobusie, więc możecie sobie wyobrazić zdziwione miny współpasażerów, kiedy po prostu ryknęłam śmiechem, a później zaczęłam szaleńczo chichotać!
Książka liczy sobie niecałe 300 stron, więc można poświęcić na nią jeden wieczór, chociaż ja dozowałam sobie lekturę, bowiem chciałam pozostać z bohaterami na jak najdłuższy czas. Nie wiem jak pozostali czytelnicy, ale ja kibicowałam rodzinie Gronów, zaś Żyłów w pewnym momencie znienawidziłam. To co wyprawiali, ich wymówki wołały o pomstę do nieba. A najgorsze było to, że zdawali się być ślepi, że ich zachowanie nie przystoi.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że historia oprawiona w dość minimalistyczną i jak dla mnie brzydką okładkę, może być aż tak interesująca. Mam po raz kolejny dowód na to, iż okładka to nie jedyny wyznacznik dobrej lektury, bo czasem można nieźle się zaskoczyć.
Na kilka zdań zasługuje jeszcze sam tytuł powieści. Z czym się wam kojarzą Fruwające figurki? Mnie z naszym życiem, którego często nie doceniamy, a które szybko możemy bezpowrotnie stracić. Niczym z szklaną figurką słonika, którą niechcący ktoś potrąci, a ta w mgnieniu oka rozpada się na drobne kawałeczki...
Podsumowując, Fruwające figurki to powieść pełna pasji, erotyki, szukania własnego szczęścia. Ukazuje, że to o czym pragniemy czasem przez całe życie, niekiedy okazuje się nie być po prostu dla nas. Powieść utrzymana jest w lekkim, nawet czasem żartobliwym tonie, bohaterowie zostali idealnie zarysowani, zaś stron jest naprawdę mało - to sprawia, że ciężko oderwać się od tej z początku niepozornej powieści.



Ocena: 9/10

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Akronim.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję, że tu zawitałeś. A może zostawisz po sobie jakiś ślad? ;)

Warto przeczytać ;)

#10 Miłość potrafi poplątać niektórym drogi - "Pojedynek", Marie Rutkoski

Źródło Liczba stron: 380 Wydawnictwo: Feeria Young Data premiery: 18.11.2015 Moja ocena: 10/10 I nadszedł czas na zrecenzow...