piątek, 24 maja 2019

#26 Ostatnie chwile przed śmiercią - "Dziennik kata", John Ellis

Źródło

Liczba stron: 288
Wydawnictwo: Aktywa
Data premiery: 30.04.2019

Kara śmierci. Kwestia, która nadal budzi w ludziach sporo kontrowersji. Jedni są za, drudzy wręcz przeciwnie. Ale założę się, że nikt z was nie zastanawiał się nad tym, co czują skazańcy kilka dni przed śmiercią, kilka godzin, a nawet kilka sekund. Czy każdy z nich pokazuje odwagę i butę, czy jednak niektórzy boją się tego, co będzie potem? Czy zobaczą światełko w tunelu? A co czują ci, którzy zostają ułaskawieni tuż przed otwarciem zapadni? Ja również się nad tym jakoś głębiej nie zastanawiałam, nie miałam żadnych przemyśleń, ale tylko do czasu...
John Ellis przez jakiś czas pracował w fabryce. Miał tego jednak dość i zapałał uczuciem nagłym i gwałtownym do zawodu kata. Jakim był człowiekiem? Na pewno o dobrym sercu, bowiem pozostawało dla niego najważniejsze to, aby skazaniec w ostatnich chwilach życia czuł się jak najlepiej, zaś sama śmierć, by przebiegała w przeciągu kilku sekund. Jak jednak zachowywały się osoby skazane na śmierć? Bały się czy wręcz przeciwnie, były gotowe do bójki? Tego przekonacie się czytając tę książkę.

" Mężczyźnie w ostatniej chwili krępuje się nogi w kostkach, kiedy staje na zapadni, ale z kobietą nie mogłem w taki sposób postąpić. Napisałem więc do zastępcy szeryfa i poprosiłem o dłuższy pasek, który zamierzałem zapiąć na dolnej części spódnicy."
Szczerze mówiąc, po literaturę faktu sięgam dość rzadko.Ale przeczytawszy opis omawianego tytułu, poczułam się na tyle zaintrygowana, że nie mogłam się oprzeć, aby po niego nie sięgnąć. Lubię lektury z dreszczykiem, a w tym przypadku jego z pewnością nie brakowało.
Dziennik kata - tytuł ten może być nieco mylący dla czytelnika, bowiem na pierwszą myśl przychodzą konkretne daty i godziny, a do tego zwyczajnie suche fakty. Zapewniam, tego nie uświadczycie w tym przypadku. Książka utrzymana jest w lekkim stylu, chociaż dotyczy makabrycznych faktów z ostatnich chwil życia ludzi skazanych na poważniejszą karę. Czyta się szybko i z zapartym tchem, czytelnik zapomina na chwilę, że to wszystko wydarzyło się naprawdę, a kiedy znów sobie o tym przypomina, jeszcze większy dreszcz przechodzi go po plecach.  Bo czy łatwo sobie wyobrazić, co czuje osoba, mająca świadomość, że właśnie wybiera się na ostatni swój spacer, po raz ostatni bierze głęboki oddech, widzi błękit nieba? Mi nie.
"Jednakże tamtym razem pętla sznura zerwała się. Podciągnąłem worek i dopasowałem nowy stryczek. Ponownie upuściłem worek i stryczek znów pękł. Musiałem poświęcić sporo czasu i trochę pokombinować, by sznur wytrzymał do rana."
Powyższy cytat w stu procentach oddaje powagę pracy, jaką musiał wykonywać John Ellis. Z pewnością nie było to nic przyjemnego ani lekkiego. Czasem próby, czy wszystko dobrze działa, czy sznurek nie zerwie się w najmniej spodziewanym momencie, a co za tym idzie nie przedłuży cierpienia skazańca, trwały nawet kilka godzin. To z pewnością były dodatkowe nerwy i stres. Co ciekawe, John Ellis, dla swoich podopiecznych miał jedną skuteczną radę - przed powieszeniem wypić kieliszek wytrawnego alkoholu, zaś samemu pijał jedynie mocną herbatę.
Po przeczytaniu historii kilkunastu osób z ponad dwustu, które miał okazję ten mężczyzna uśmiercić nasuwa się na myśl jeden wniosek - większość zbrodni została popełniona z powodu miłości. Wielkiej, nieszczęśliwej, niespełnionej, a czasem urojonej.
"Była to, muszę przyznać, zdumiewająca scena, dialog dwojga ludzi, kobiety i mężczyzny, którzy stali ze skrępowanymi rękoma i nogami. Ich twarze okrywały bezkształtne białe worki, a na ich szyjach tkwiły zaciśnięte sznury. Nagłe, szybkie pociągnięcie dźwigni raz na zawsze przerwało ich dialog." 
Nie jest to lektura lekka, raczej ciężka i zmuszająca do przemyślenia pewnych kwestii. Rzuca zupełnie inne spojrzenie na osoby, które nie powstrzymały się przed popełnieniem najgorszych czynów, pokazuje, że nawet oni są tylko i wyłącznie ludźmi. Lektura z pewnością nie jest przeznaczona dla osób, które nie mogą zdzierżyć opisów zbrodni z mocnymi szczegółami.
I na koniec - co skłoniło Johna Ellisa do tego, aby zostać katem? Ktoś może odpowiedzieć, że to taka praca jak każda inna, ale z drugiej strony raczej nikt przy zdrowych zmysłach, dobrowolnie nie podejmuje się towarzyszenia w ostatnich chwilach skazańcom. I z jednej strony niektórych nienawidził wręcz, innym współczuł, ale niezmiennie każdego traktował tak samo i starał się, aby ich śmierć nastąpiła jak najszybciej.
Podsumowując, Dziennik kata to spisane wspomnienia Johna Ellisa, który w swojej karierze przeprowadził na tamten świat ponad dwieście ludzi. Czasem jest wzruszająco, czasem wręcz makabrycznie, nie brakuje zadziwiających zwrotów akcji. Z pewnością to lektura dla czytelników, łaknących mocnych wrażeń!


Ocena: 10/10

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Aktywa!


4 komentarze:

Bardzo dziękuję, że tu zawitałeś. A może zostawisz po sobie jakiś ślad? ;)

Warto przeczytać ;)

#10 Miłość potrafi poplątać niektórym drogi - "Pojedynek", Marie Rutkoski

Źródło Liczba stron: 380 Wydawnictwo: Feeria Young Data premiery: 18.11.2015 Moja ocena: 10/10 I nadszedł czas na zrecenzow...