czwartek, 13 września 2018

#18 W mrocznych kręgach przeszłości - "Kręgi", Zbigniew Zborowski

Źródło
Liczba stron: 480
Wydawnictwo: Znak
Data premiery: 5.09.2018
Moja ocena: 10/10 ♥

Świat potrafi być mroczny. Ludzie w nim żyjący także. Nigdy nie wiesz, kim jest osoba, którą właśnie mijasz na ulicy. Boisz się, że mężczyzna, który czeka na autobus obok ciebie wyciągnie zaraz nóż z kieszeni i wymierzy kilka precyzyjnych ciosów, zatapiając go w twoim ciele? Pewnie, że nie. Bo o takich sprawach się nigdy nie myśli. Podobnie jak o wypadkach na drogach. Są, bo są, to po prostu szara rzeczywistość. Ale kręgi zła coraz bardziej się zacieśniają i niedługo uduszą i ciebie.
"Mężczyźni. Nie wyglądali na potwory. Ten z prawej był niski i pulchny, o jowialnej twarzy. Środkowy był wyższy, ale znacznie starszy. Po lewej stał najmłodszy, z brzuszkiem rysującym się pod dresową bluzą. Może nie jest tak źle? Może chcieli tylko ponapawać się trochę jej strachem? Zażartować? Nie. W ich oczach było coś, co odbierało nadzieję".
Zabierając się za lekturę powyższego tytułu nie wiedziałam dużo na temat samego autora, jak również i książki. Nie miałam również żadnych, nawet najmniejszych oczekiwań. Po pierwszych dziesięciu stronach, które nawet mnie wciągnęły, postanowiłam trochę poczytać recenzji. I to był mój błąd, oczywiście w sensie pozytywnym. Wszystkie opinie dawały odczuć, że "Kręgi" to świetna, trzymająca w napięciu powieść, od której naprawdę ciężko się będzie oderwać. Poza tym dowiedziałam, że to już drugi tom serii o już byłym policjancie, Bartoszu Koneckim. Jakoś za bardzo mnie to nie zasmuciło, bo już wiele razy zaczynałam swoją przygodę z danym cyklem nie od pierwszego tomu, tylko od kolejnych. Pełna entuzjazmu po tych wszystkich rewelacjach znalezionych w sieci, zasiadłam z powrotem do czytania i przepadłam na kilka dni.
"W pierwszej chwili kaskader przyjął gardę, szykując się do walki, ale z kamienicy już wysypali się następni mężczyźni. Kolejna doniczka gruchnęła w ziemię obok nich. W powietrzu świsnęła metalowa kulka z łożyska, wystrzelona z dziecięcej procy. Tłumek na podwórku gęstniał. Bejsbol, gazrurka, noga od krzesła, młotek. Gdzie jak gdzie, ale na Pradze ludzie potrafią się szybko zorganizować."
W pewnym parku w Warszawie zostają odnalezione zwłoki nastolatki. Najgorsze, że oprawca jeszcze okaleczył jej ciało i odciął obydwie dłonie. Rozpoczyna się policyjne, dość trudne śledztwo.
Jednocześnie Bartosz Konecki, który do niedawna był jeszcze policjantem, zaś teraz dorabia jako prywatny detektyw, otrzymuje specyficzne zlecenie od pewnego jegomościa. Pragnie on, by mężczyzna przez jakiś czas śledził niejaką Amelię Stokrocką, która jest aktorką. Z pozoru wydaje się być to zwykła sprawa zlecona przez zazdrosnego partnera. Jednak nagle Bartosz dowiaduje się, że dziewczyna interesuje się pewną sprawą sprzed 25 lat, która do złudzenia przypomina tę niedawną. Czy detektywowi uda się rozwikłać tą tajemniczą sprawę szybciej od policjantów?

Autorowi udało się stworzyć historię, która zaskakuje, ale także i intryguje od samego początku. Do lektury przyciąga chociażby fakt, iż czytelnikowi podawane są pewne informacje, ale raczej w strzępach i po pewnym czasie czuje się jakby układał od dłuższej chwili arcytrudne puzzle - z jednej strony już ma ochotę to rzucić w cholerę, ale z drugiej pragnie zobaczyć końcowy efekt. Podobnie było z czytaniem "Kręgów". Po pewnym czasie można odczuć irytację na to, że autor napisał aż prawie 500 stron, więc zanim dojdzie się do wyjaśnienia sprawy trochę jednak minie. Za chwilę zaś dopadała mnie myśl, że jednak chciałabym się przekonać na własnej skórze, kto jest za wszystko odpowiedzialny. Zbigniew Zborowski co i rusz karmi swoich czytelników strzępkami jakiś podejrzeń, człowiek już nawet zaczyna się cieszyć, że wszystko rozumie i wie, o co tutaj chodzi, kiedy nagle następuje kolejna bomba zrzucona przez autora, w postaci kolejnych zaskakujących zwrotów akcji.
"-Za tamtą czarną beemką! Jedziesz!Kierowca ani drgnął.- Panie, to nie Hollywood.- Zabawne, że wspomniałeś o planie filmowym - odpowiedział, rzucając tamtemu na kolana stówę."
Już sam opis popełnionego w 1992 roku morderstwa wywołuje ciarki na całym ciele. Od razu przychodzą myśli, że kto mógł być zdolny do takiego okrucieństwa. I w sumie muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że dalsza akcja będzie jeszcze bardziej przerażająca. A właśnie zachowanie antagonistów, ich podejście do życia, ba, samo to, jak podchodzili do zbrodni, którą popełnili wywoływała szok i zdumienie. Autorowi udało się swoją powieścią wbić czytelnika głęboko w fotel.
Przyjemnym zaskoczeniem dla mnie za to było to, że akcja została osadzona w Warszawie. Z ciekawością czytałam o tym, gdzie Bartosz Konecki w danym momencie się udaje i w myślach jednocześnie próbowałam określić, gdzie w stolicy dane miejsce się konkretnie znajduje. Całość utrzymana jest w nieco ironicznym stylu, zwłaszcza odzywki prywatnego detektywa były humorystyczne i dość prawdziwe. Całość czyta się przyjemnie i naprawdę szybko. Ciężko się oderwać od lektury, czytelnik pragnie za wszelką cenę dowiedzieć się, o co w tej całej sprawie chodzi i czy faktycznie morderstwo z 1992 roku jest w jakiś, nawet najdrobniejszy sposób, powiązana z obecnym. Muszę przyznać, że w pewnym momencie, kiedy zostało jakieś 40, może 30 stron do końca, byłam zadowolona, że już wszystko wiem, że wszystko się wyjaśniło. I nagle autor zrzucił na mnie istną bombę, która wywołała u mnie okrzyk niedowierzania i szybsze bicie serca. Bo to, co uważałam za prawdę, okazało się nią nie być do końca.
Na koniec wspomnę, że ciekawym pomysłem było podzielenie całej akcji na rozdziały zatytułowane "Teraz" i "Wcześniej". Dzięki temu czytelnik krok po kroku poznaje tę historię coraz lepiej i ma okazję do wysnucia własnych wniosków i podejrzewania konkretnych bohaterów.
Podsumowując, "Kręgi" to dość mroczna, chociaż utrzymana w ironicznym stylu, historia byłego policjanta, który niechcący zaplątuje się w prawdziwe bagno. Na własną rękę prowadzi swoje śledztwo, lecz nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, na ile niebezpieczeństw się przez to skazuje i co przyjdzie mi przeżywać. To opowieść także o trudach miłości, które gdzieś się przeplatają pomiędzy prowadzonym śledztwem. Myślę, że historia ta spodoba się wszystkim fanom kryminałów, którzy uwielbiają wszelkie zagadki i późniejsze sposoby dojścia do ich rozwiązania. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję, że tu zawitałeś. A może zostawisz po sobie jakiś ślad? ;)

Warto przeczytać ;)

#10 Miłość potrafi poplątać niektórym drogi - "Pojedynek", Marie Rutkoski

Źródło Liczba stron: 380 Wydawnictwo: Feeria Young Data premiery: 18.11.2015 Moja ocena: 10/10 I nadszedł czas na zrecenzow...